Historia naszej rodziny…

„Spełnienie marzeń”

Tak. W taki sposób można opisać zmiany, które zaszły w naszym życiu po przyjściu dzieci do naszego domu – to spełnienie naszych marzeń… Czujemy się spełnieni
w roli rodziców. Wielokrotnie od dzieci słyszymy: „marzyłem o takich rodzicach”, „ja czekałem na was, a teraz jesteśmy już razem”, „kocham Was najmocniej na świecie” co dodaje skrzydeł…

Oboje dzielimy się często obowiązkami, co ułatwia nam ogarnięcie poranków czy też przygotowaniem ich do snu. Niemal każdego dnia mamy również czas dla siebie, aby dbać o nasze małżeństwo. Dzieci nauczyły się, że po modlitwie idą sprawnie do łóżek, bo „rodzice mają teraz czas dla siebie” (co czasem nazywają randkami),
żeby np. zrobić opłaty, przegadać kilka tematów lub po prostu spędzić chwilę na osobności… Wychodzimy z założenia, że szczęśliwa rodzina to szczęśliwe małżeństwo. Skoro dzieci tak pozytywnie na to reagują, to znaczy, że odczuwają dobre owoce tych naszych codziennych „randek”… 🙂

Na początku dużo trudnych sytuacji było z Adamem. Wciąż się złościł o wszystko, mówił i robił na opak. Najpierw, że jest głodny, a jak już miał talerz przed sobą, to mówił, że nie chce mu się jeść… Aby nie wzmacniać takich zachowań, skupiliśmy się wtedy na dobrych cechach pozostałych dzieci. W ten sposób udało się zmienić stan
Adasia i uznajemy to, jako nasz rodzicielski sukces. Obecnie Adaś jest bardziej pewny siebie, zaczął wierzyć w swoje możliwości i wie, że liczymy się z jego zdaniem. Wychowawczyni dużo informacji przekazuje uczniom słownie, a Adaś zawsze o wszystkim pamięta. Jest bardzo wrażliwy i uczynny. W szkole na zebraniach wychowawczyni Adasia ze wzruszeniem podaje go za wzór ucznia, który potrafi zauważyć potrzebę innych i reaguje, zanim nawet ona pomyśli o tym… Jesteśmy szczęśliwi, że Adaś odnalazł się w tej klasie i że może wzmocnić swoją samoocenę będąc prawdziwym sobą, czyli genialnym chłopcem. Jest bardzo ambitny i bardzo
dobrze się uczy. Czasami złości się na samego siebie, gdy coś mu nie wychodzi, co potwierdza, że mu zależy, aby solidnie wykonywać zadania, jednak nie zawsze
mu wychodzi jakby chciał. Adaś w ramach zajęć z wychowania fizycznego ma raz w tygodniu basen. Dodatkowo chodzi na spotkania z Panią logopedą oraz na zajęcia korekcyjno-kompensacyjne.

Ewa opisywana jest przez nauczycielki, jako bardzo dobra uczennica. Otwarcie dopowiadają, że klasa bardzo zyskała na tym, że Ewcia dołączyła właśnie do
nich:”…Razem z jedną koleżanką i kolegą są osobami mocno wyróżniającymi się nauką na tle pozostałych…” W pierwszych tygodniach naszego wspólnego mieszkania pod jednym dachem, Ewcia była bardzo grzeczna, cicha, poukładana, bardzo troszczyła się o swoich braci. Niemal każdego wieczoru sama sięgała po książkę, aby poczytać wspólnie bajki. Gdy widzieliśmy, że „coś się z Nią dzieje”, chętnie rozmawiała o swoim problemie. Obecnie coraz częściej sprawdza co się stanie, gdy nie zje obiadu, nie sprząta swojego pokoju, pomimo kilku upomnień z naszej strony. W szkole cały czas jest sumienna i wyróżnia się pozytywnie na tle klasy, jednak w domu trudniej jej odrobić lekcje a czasami nie chce ich odrabiać. Obecnie, gdy próbujemy porozmawiać o jej problemach, całą rozmowę milczy. Kilka razy przyłapaliśmy ją na kłamstwie. Mamy nadzieję, że szybko minie jej czas sprawdzania granic i wróci nasza Ewcia, jaka był dwa miesiące temu. Pomimo obecnie trudniejszej relacji z nasza córcią, cały czas gorąco ją kochamy i mówimy jej, że cały czas będziemy ją kochać, bez względu na jej zachowanie czy sytuację. Ewcia również chodzi na basen raz w tygodniu w ramach zajęć z wychowania fizycznego.

Grześ, jako najmłodszy z rodzeństwa, wymaga większej troski i uwagi. Bardzo przyjemne jest, gdy przytula się i zasypia w naszych ramionach. Przez pierwszy tydzień
wspólnego mieszkania, każdego ranka pytał się: „Czy możemy zostać z Wami jeszcze jeden dzień?”. Miło, że od pierwszych chwil, podoba mu się w naszej rodzinie i w
naszym domu. Teraz co jakiś czas dopytuje się, czy zostaną u Nas do końca życia. Gdy potwierdzamy, że będą z nami mieszać ile tylko zechcą, za każdym razem mocno
nas przytula i cieszy się z tej informacji. Na początku Grześ miał problem z brzuszkiem, ponieważ nie rozdrabniał pożywienia i połykał duże kawałki. Dokładamy wszelkich starań, aby dzieci nie odczuwały głodu. Dbamy, aby mieli 5 posiłków dziennie o mniej więcej stałych porach dnia. Przy każdym posiłku, pilnowaliśmy Grzesia, aby jadł małe kawałki i dobrze przegryzał. Aktualnie już sam się kontroluje i minęły problemy z brzuszkiem. Grześ miał okres kłamania „w żywe oczy” i zapierania się za wszelką cenę, że nie on coś spsocił. Obecnie ma tak wysokie poczucie bezpieczeństwa, że przyznaje się do swoich błędów, grzecznie przeprasza i wie, że jedyną karą jaką otrzyma, to naprawienie szkody jaką wykonał, np: gdy nabałagani, to musi to posprzątać.

Wobec wszystkich dzieci od samego początku stosujemy metodę motywacyjną, jaką  jest zbieranie kamyczków do słoiczka. Po osiągnięciu wyznaczonego poziomu (odpowiedni do wieku), mogą wymienić je na wybraną przez siebie nagrodę (głównie są to zabawki wybrane przez nich). Zachowania złe i niepożądane ignorujemy.
Za szczególnie złe zachowanie, mają odbierane kamyczki. Dobre zachowania zawsze są nagradzane dobrym słowem, przytuleniem, buziakiem. Trochę obawialiśmy się, jak my oraz dzieci poradzimy sobie w temacie szkoły. Czuliśmy, że może być trudno. Jednak udaje się tak zorganizować czas, zaplanować dzieciom popołudnie, żeby pomóc w nauce obojgu dzieciom, a Grzesia w tym czasie udaje się zachęcić do ćwiczenia malowania lub układania puzzli.

Prowadzimy jawną adopcję. Otwarcie rozmawiamy z dziećmi o biologicznej rodzinie, o sytuacji która ich spotkała. Najbliższe sąsiedztwo, dobrzy znajomi i nauczyciele są pobieżnie wtajemniczeni w sytuację dzieci, bez większych szczegółów.

W szkole nauczyciele czy też opiekunowie na świetlicy z niedowierzaniem dopytują się, jak długo ze sobą jesteśmy, za każdym razem dodając: „jak tak się na was
patrzy, to nie chce się wierzyć że tylko 2-3 miesiące. To niesamowite, jakie mocne łączą Was więzi…”. Jest nam bardzo miło to słyszeć, a jeszcze przyjemniej odczuwać tę więź z dziećmi. Dbamy o zdrowie ich młodych umysłów i ciał, aktywnie spędzając wolny czas. Przy dobrej pogodzie spacerujemy poznając okolice lub jeździmy na rowerach czy rolkach. Przy gorszej pogodzie chodzimy zazwyczaj na trampoliny lub gramy w gry planszowe. Cała trójka należy do scholi parafialnej, gdzie chętnie uczestniczą w śpiewaniu na próbach oraz na Mszy Świętej razem z innymi dziećmi.

Po tych trzech miesiącach życia razem i tworzeniu pełnej rodziny, nie wyobrażamy sobie funkcjonowania bez Naszych Kochanych Dzieci. Początki były trudne, jednak
teraz coraz łatwiej nam wygospodarować czas, zaplanować dzień i realizować nasze wyobrażenia, pełnej, szczęśliwej rodziny. Czujemy, że dzieci również są szczęśliwe w naszym domu, co bardzo często nam okazują.

Z poważaniem,
Marta i Karol
(rodzice Ewci, Adasia i Grzesia)