Historie z życia
ŻYCIE NABRAŁO KOLORÓW
… Jest sobota, za oknem świt… W nocy poprószył pierwszy śnieg w tym roku. Dziewczynki śpią, jest przed 6-tą. Zwykle wstają ok. 7-ej. Ogień z kominka daje przyjemne ciepło i blask. Zaparzona kawa pachnie obłędnie… Spokojny poranek zachęca do planów – tych na dziś i marzeń – tych na przyszły rok, i kolejny, i kolejny…
Życie nabrało kolorów. Antonia zjawiła się całkiem nieoczekiwanie, tzn. tak oczekiwanie, że już zapomnieliśmy, że na nią czekamy. Czekaliśmy 4 lata od pierwszej wizyty w miejscu, gdzie mają adresy dzieci, które się pogubiły swoim rodzicom. Swój dom odnalazła 7 maja 2011 roku, mając 10 miesięcy. Dziś ma 5,5 roku. Adel znalazła się szybciutko. Może dlatego, że szukać jej pomagała nam jej siostrzyczka, Antonia. Mała Adel zamieszkała z nami 7 października 2014 roku skończywszy 7 miesięcy. Dziś ma rok i 9 miesięcy.
Antonia twierdzi, że ma oczy niebieskie jak tata i pieprzyk na policzku, jak mama. Kiedy Adel pod naszą opieką zaczyna płakać, Antonia przybiega z pokoiku z wyrzutem: „I widzicie, co zrobiliście? Rozpłakaliście dziecko!” Kocha Adel nad życie – przed wyjściem do szkoły potrafi tak uścisnąć małą, że tej oczy od siostrzanej miłości z orbitek wychodzą.
Adel jeszcze nic nie twierdzi. No może i twierdzi, ale na razie o tym nie mówi. Ma czarujący uśmiech po tacie i ciekawość świata po mamie. Uwielbia swoją mentorkę-Antonię. Już nawet nie pamięta, jak w czasie zabawy „w taczkę” Antonia na dwa tygodnie odbiła oprawki różowych okularków małej na jej własnym czole. Antonia tłumaczyła, że Adel za wolno przebierała rączkami, kiedy ta prowadziła ją za nogi, jak taczkę…
A my? My zmiękliśmy. Wyleczyliśmy się z dopinania wszystkiego na ostatni guzik, bo i tak w ostatniej chwili się odepnie. Przestaliśmy planować urlop na pół roku do przodu – teraz wieczorem pakujemy rzeczy, a rano jedziemy gdzieś, gdzie mają plac zabaw i krzesełko do karmienia maluchów. Na naszym stole zamiast starannie ułożonego bukietu kwiatów w kryształowym wazonie stoi stokrotka w szklaneczce urwana na spacerze przez Antonię. Przygotowania do świąt nie sprowadzają się do zakupów modnych marynarek i żakietów, tylko do pieczenia i dekorowania kolorowymi posypkami pierników i całej podłogi przy okazji.
A one? Cieszą się ze wszystkiego: dźwięku skrzypiącej furtki w drodze do dziadków, zabawy na oponie powieszonej na gałęzi klonu, chmary ptaków w karmniku za oknem, po raz setny przeczytanej tej samej bajki…
A one? Stoją teraz w oknie jak zaczarowane – nie do końca chcą uwierzyć, że zima naprawdę przyszła tej nocy…
A one? Jak nikt inny na świecie potrafią zarzucić rączki na szyję w uścisku wartym wszystkiego.
To wielki zaszczyt móc być ich mamą i tatą.



